Malarstwo to od wielu wielu lat jedna z dumniejszych dziedzin sztuki. Nawet po latach nauki można dalej walić pełno błędów, które utrudniają naszym pracom wejście na wyższy poziom. I od razu także zaznaczę – błędy te nie są wyryte w kamieniu. To znaczy, że niektórzy skutecznie sprzeciwiają się „zasadom” i świetnie im to wychodzi, bo tak naprawdę nie ma prawdziwie „poprawnego” sposobu na sztukę. Są to tylko poglądowe punkty, które mogą ci ułatwić malowanie i naukę.
Spis treści
- 1. Nadmierne korzystanie z czerni
- 2. Nadmierne używanie bieli
- 3. Mieszanie koloru na pracy, a nie na palecie
- 4. Niemieszanie farb
- 5. Grube warstwy na sam początek
- 6. Brak rozplanowania i porządnego szkicu
- 7. Nieznajomość tematu – anatomia, budowa przedmiotu itp. itd.
- 8. Poddawanie się w połowie
- 9. Łamanie zasady „od ogółu do szczegółu”
- Podsumowanie
1. Nadmierne korzystanie z czerni
Kiedy na początku zaczyna się malować, zazwyczaj chwyta się po wszystkie podstawowe kolory, a także biel i czerń. I od razu zakłada się, że jak chce się zrobić coś ciemniejszego, to dodaje się tam dużo czerni. Nic bardziej mylnego!
Wbrew pozorom, naprawdę warto ograniczyć korzystanie z czarnej farby. Nawet odrobina potrafi bardzo zabrudzić i zniszczyć ładny, czysty kolor – a nie da się tego odwrócić. Dodatkowo, jeśli już z niej korzystamy, trzeba to robić etapowo i powoli, by przypadkiem nie przesadzić.
Inną kwestią jest to, że przyciemnianie czernią nie załatwi sprawy. Wbrew pozorom, trzeba dodać więcej kolorów niż sama czerń, by kolor pasował do tego, co widzimy i chcemy uzyskać. Zazwyczaj jest to mieszkanka kolorów bazowych, czasem brązu, czasem ultramaryny… Odpowiedzi jest wiele. Ale na pewno nie jest nią sama czerń.
Protip: Jeśli masz problem z korzystaniem z czerni, a twoje prace ciagle wydają się „brudne” i przymulone, spróbuj kilka razy nie używać czerni wcale-a-wcale. Ciemne partie możesz uzyskać z innych kolorów – zmusi cię to do nauki mieszania kolorów.
2. Nadmierne używanie bieli
Sprawa ma się podobnie z bielą. Nie zawsze kolor, który chcemy rozjaśnić, potrzebuje bieli. Jeśli malujesz np. piękną, czerwoną tkaninę, a chcesz nałożyć więcej światła, dodawanie do niej samej bieli sprawi, że stracisz intensywność, a uzyskasz zwykły, płaski róż. Chyba nie o to chodzi.
Tak samo, jak pisaliśmy wyżej – trzeba dodać, prócz odrobiny bieli, inne kolory i zestawienia, by uzyskać oczekiwany kolor. Czasem dobrze dodać żółci, czasem błękitu. Malarstwo nie jest zero-jedynkowe. Trzeba poszukać dobrego zestawienia, by otrzymać równie intensywny i jednocześnie o ton jaśniejszy kolor.
Jeśli będziemy wszędzie wciskać biel, do tego w dużych ilościach, prędzej czy później skończymy z pracą, która wygląda, jakbyśmy malowali ją pastą do zębów.
3. Mieszanie koloru na pracy, a nie na palecie
Zostajemy w temacie farb i koloru. Kolejną rzeczą, która może utrudniać nam pracę w malowaniu, jest mieszanie farb na docelowej pracy, a nie na palecie. Właśnie po to ona jest: by móc na niej wpierw wymieszać kolor.
Oczywiście, można nakładać kolor już bezpośrednio na wcześniej nałożoną farbę na pracy. Otrzymuje się wtedy całkiem ciekawy efekt. A jednak jest to całkiem ryzykowne. Nie zawsze kolor, który wydaje nam się, że wyjdzie po takim nałożeniu, będzie prawidłowy. Na palecie (albo w naszej wyobraźni) może to wyglądać całkiem inaczej niż już na obrazie, gdzie masz już obok inne kolory.
Na palecie jest to o tyle łatwe, że jeśli przypadkiem zmieszasz nie te kolory, co chciałeś, albo nie spodoba ci się efekt, to po prostu go nie nałożysz. Gdy zrobisz to już na pracy, musisz czekać na jej wyschnięcie, by móc to zamalować.
Kolejnym minusem tej techniki jest to, że przypadkiem, mieszając na pracy, możesz sobie zepsuć lub zedrzeć warstwę pod spodem. Wystarczy, że nie będzie do końca sucha, a kolor na spodzie zacznie mieszać się z twoim kolorem z pędzla. Łatwo w ten sposób zepsuć swój wcześniejszy wysiłek.
Bezpieczniej miesza się na palecie.
4. Niemieszanie farb
Dalej trzymamy się mieszania farb, a raczej w tym wypadku jego braku.
Nakładanie kolorów prosto z tuby (czy jakiegokolwiek innego pojemnika, w którym dostaliśmy farbę) bywa zgubne. Kolory z tubki oczywiście są czyste, piękne, soczyste – ale jednocześnie od razu widać, że są bardzo nienaturalne i bez żadnych dodatków. Zawsze lepiej jest dodać coś, co przybliży je bardziej do rzeczywistych kolorów (chyba, że nienaturalność i świecąca farba to nasz zamysł).
Nawet jeśli wydaje nam się, że kolor niezmieszany jest idealnym odcieniem, który chcielibyśmy nałożyć, dobrze jest dodać chociażby odrobiny innej farby. Sama farba będzie się wtedy lepiej zachowywać.
Inną kwestią jest to, że niektóre farby same z siebie rzadko mają dobre krycie, np. magenta lub ultramaryna. Lepiej dodać do nich innych tonów, by trochę pomóc w kryciu.
5. Grube warstwy na sam początek
Jak sugeruje sam podpunkt, grube warstwy farby na sam początek pracy niekoniecznie pomagają w dalszej pracy. Musimy pamiętać, że im grubsza warstwa farby, tym dłużej będzie schnąć. A na samym początku, kiedy tworzymy podmalówkę i pozwalamy sobie na błędy i poprawki, warto, by szło to w miarę sprawnie.
Dodatkowo gruby impast na pierwszych warstwach może potem nieładnie wystawać spod kolejnych warstw, jeśli nie zrobiliśmy tego umyślnie i umiejętnie. Potem bardzo ciężko będzie wyrównać to na tyle, by nie było zauważalne.
Ogółem, jeśli chcesz lecieć grubymi warstwami farby, raczej robić to później niż wcześniej.
6. Brak rozplanowania i porządnego szkicu
Wydawać by się mogło, że to w miarę podstawowa kwestia. A jednak nie dla wszystkich.
Jeśli chcesz, żeby twoja praca była poprawna kompozycyjnie, dobrze zaplanowana pod względem koloru i po prostu taka, jak ją sobie wymarzyłeś w głowie – warto zrobić szkic. Twój szkic może być szybki, trochę niechlujny, ale najważniejsze jest, żebyś to ty wiedział, co tam jest. Dodatkowo pozwoli ci to na wyeliminowanie błędów kompozycyjnych jak np. ucięcie ważnego momentu. Jeśli coś ci nie wyjdzie, po prostu naszkicujesz to ponownie.
Idąc od razu na żywioł, narażasz się na to, że czegoś nie rozplanujesz do końca i będziesz musiał zamalować wszystko, by zacząć od nowa.
7. Nieznajomość tematu – anatomia, budowa przedmiotu itp. itd.
Wydaje mi się, że akurat z tego błędu większość „popełniających” zdaje sobie sprawę. A jednak chcę bardzo mocno podkreślić, jak ważne jest przygotowanie do tematu.
Jeśli chcesz namalować klasyczny akt, a nie znasz się ani trochę na anatomii (ba, nigdy jej nawet nie przećwiczyłeś!), to nie ma bata, że zrobisz to za pierwszym razem poprawnie. Są rzeczy, których nie namalujemy bez długich, dłuuugich ćwiczeń. I anatomia jest jedną z nich.
Sprowadza się to do tego, że do niektórych prac po prostu trzeba zrobić Research. Można też poszukać zdjęć referencyjnych, co na pewno pomoże w trakcie procesu kreatywnego.
Warto się zawsze przygotować do każdej pracy, a na pewno zobaczymy duży progres w naszym malarstwie.
8. Poddawanie się w połowie
No, może nie zawsze w połowie, ale po prostu: przedwczesne odpuszczanie.
Malarstwo to praco- i czasochłonne hobby. Żeby ciągle robić postępy, trzeba wyrobić w sobie cierpliwość. Ba, trzeba kończyć swoje prace, żeby móc wyrobić w sobie nawyk i umiejętność kończenia detalu.
Poddawanie się od razu, gdy nie podoba nam się podmalówka, jest totalnie zgubne. Trzeba przyzwyczaić się do myśli, że nie każdy etap pracy będzie nam się wyjątkowo podobał, zwłaszcza jeśli mowa o początkach. Najważniejsze, by doprowadzić obraz do stanu, w którym jesteśmy z niego chociaż w jakimś stopniu zadowoleni – pomoże nam to w motywacji.
Zresztą trzeba też pamiętać, że nawet jeśli nam się nie podoba nasza praca, to nie oznacza, że nie spodoba się innym.
9. Łamanie zasady „od ogółu do szczegółu”
Oczywiście jestem za tym, by każdy pracował w takim systemie, jaki mu najbardziej odpowiada. Jednak do tego, by wypracować właśnie taki własny system, który nam najbardziej pasuje, potrzeba czasu i doświadczenia.
Renderowanie kawałka po kawałku nie zawsze się sprawdza. Jednocześnie, robiąc tak, ryzykujemy, że całość pracy nie będzie trzymać się kupy i poszczególne fragmenty będą odstawać. Zatem na samym początku bardzo polecam trzymanie się zasady „od ogółu do szczegółu”.
Zaczynamy od szkicu, potem wchodzi podmalówka, potem kolejne i kolejne warstwy, aż w końcu nakładamy najdrobniejszy detal. I wtedy łatwiej utrzymać np. wspólną gamę kolorystyczną i temperatury, bo rozkładamy wszystko równomiernie. Jednocześnie widzimy całość pracy i łatwiej nam ocenić, co nie pasuje, a co można poprawić.
Podsumowanie
Wiadomo, jak już wspominałam, nie chcę nikomu narzucać „jedynego prawdziwego sposobu”, bo coś takiego nie istnieje. Każdy wypracowuje sobie sam swój system i higienę pracy, które najbardziej mu odpowiadają.
A jednak na samym początku przygody z malarstwem, warto trzymać się jakichś zasad. Pomoże nam to szybciej opanować podstawy, może powstrzyma od zniechęcenia się, a także trochę pomoże w samym procesie i podejściu do tworzenia.
Jeśli znacie jeszcze jakieś najczęstsze błędy w malarstwie, dajcie znać!