Co mnie denerwuje w studiowaniu architektury…

opowiada: studentka architektury na Politechnice Gdańskiej

Architektura sama w sobie jest wspaniała i uważam, że jest bardzo ciekawym zawodem i ścieżką życiową, jednak również bardzo trudną. Zanim zaczęłam studia, to wyobrażałam je sobie zupełnie inaczej, jak z resztą pewnie większość studentów (również z innych dziedzin). Miałam przeświadczenie, że skoro idę studiować konkretny kierunek, to wszystkie przedmioty na studiach będą przydatne i dobrze przygotują mnie do wykonywania zawodu.

Studia jednak okazały się inne i oprócz swoich pozytywnych cech posiadają również złe strony, tak samo jak później wykonywany zawód. Ten artykuł nie ma służyć zniechęceniu przyszłych studentów. Jego cel to raczej poinformowanie o zjawiskach, na które można natknąć się podczas studiowania i późniejszej pracy w branży architektonicznej. Żeby nie było zdziwienia. 😀

Przeraża natłok obowiązków

Te studia stają się dość trudne i irytujące, jeżeli jest się perfekcjonistą. Zwłaszcza jeżeli Twoje dotychczasowe życie było wartościowane tym, jakie oceny dostawałeś w szkole. Każdy spodziewa się, że jeżeli w liceum dobrze mu szło i dostawał same piątki, to na studiach będzie podobnie. No niestety…

Osobiście, gdy zaczęłam studiować, szybko doszłam do ściany. Zbyt wiele było obowiązków i rzeczy, na które nie miałam wpływu, a które znacząco utrudniały mi życie. Natłok przedmiotów i ich poziom trudności sprawił, że żeby nie zwariować, część rzeczy musiałam po prostu odpuścić, co na początku było dla mnie bardzo trudne, bo przecież chciałam być dobra ze wszystkiego.

Często trzeba korzystać z pomocy korepetytorów

Szybko nastąpił taki moment, że wielu studentów po prostu zdało sobie sprawę, że nie da się zrobić wszystkiego idealnie, nie da się perfekcyjnie nauczyć na każdy egzamin. Czasami trzeba było nawet szukać pomocy czy to u mądrzejszych znajomych, czy u korepetytorów. Przejście tych studiów samemu – według mnie i wielu moich znajomych – jest praktycznie niemożliwe. Każdy w końcu potrzebuje pomocy, czy to na początku, czy na końcu, także wszystkie “zosie samosie” – przygotujcie się. 🙂

Nieskończona ilość poprawek

Projekty architektoniczne mają niestety to do siebie, że wiecznie są do zrobienia jakieś poprawki czy kolejne rzeczy. Było to dla mnie bardzo frustrujące, ponieważ nieważne ile czasu wkładałam w projekt semestralny, to i tak zawsze kończyło się na tym, że kończyłam go praktycznie na ostatnią chwilę, a to nigdy nie jest przyjemne. Nieważne, jak bardzo się starałam, bo i tak zawsze kończyło się to pracowaniem po nocach, bo po prostu zawsze pojawiała się kolejna rzecz, którą trzeba zrobić czy poprawić.

Gdy zakładałam sobie, że zrobienie danej czynności zajmie mi dokładną ilość czasu, to i tak zawsze przekraczałam ten termin, ponieważ w problemie do rozwiązania znajdowałam kolejne problemy i zmieniało się to w błędne koło. Jest to bardzo frustrujące, ponieważ praktycznie przez całe studia wszystko się opóźniało, a terminy były nieprzekraczalne. Na architekturze trzeba przyzwyczaić się do zdecydowanie elastycznego planu pracy.

Problem z programami do projektowania

Gdy szłam na studia, sądziłam, że nauka obsługi programów chociaż na poziomie podstawowym będzie zawarta w programie studiów. Faktycznie – pojawił się na pierwszym roku taki przedmiot, na którym uczyliśmy się obsługi programów, ale godzin było na tyle mało, że połowa przydatnych rzeczy w ogóle się nie pojawiła.

Obsługi programów należy się więc nauczyć samemu, co równa się z podwójnie wydłużonym czasem pracy, ponieważ musisz coś zrobić do projektu, ale nie wiesz jak i zamiast iść dalej, to walczysz z programem.

Nie tylko z obsługą – dochodzi jeszcze cena!

Najbardziej irytującą rzeczą jest jednak to, że za dostęp do programów trzeba samemu płacić. Oczywiście niektóre platformy (np. Autodesk) mają darmowy dostęp dla studentów, jednak za całą potrzebną resztę albo trzeba płacić, albo po prostu pozyskiwać w nielegalny sposób (tej opcji nie polecam). Żeby zaopatrzyć się we wszystkie niezbędne programy, będziesz potrzebować naprawdę dużej sumy pieniędzy, której – jako student – po prostu nie posiadasz. W związku z tym wielu uczniów znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Zdaniem wszystkich o wiele lepiej byłoby wtedy, gdyby uczelnia dawała dostęp do potrzebnych na zajęciach programów. 

Boli też wynagrodzenie…

Chyba najbardziej frustrującą kwestią dotyczącą tego zawodu jest rynek pracy w Polsce. Zawód architekta w społeczeństwie jest według mnie równie szanowany, co zawód lekarza czy prawnika, ponieważ jest to tak samo zawód zaufania publicznego i automatycznie kojarzą się z nim większe zarobki.

Jednak gdy zaczyna się szukać pracy w trakcie studiów czy już po nich, to najczęściej proponowaną stawką… jest minimalna krajowa (albo czasami nawet poniżej!), a wymagania są za to wygórowane, co najmniej jak na jakieś stanowisko prezesa z 10-letnim doświadczeniem. Po tak trudnych i wymagających studiach spodziewałabym się czegoś innego. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły, znajdą się pewnie świetne firmy szanujące pracowników, ale jednak w większości przypadków minimalna krajowa przeważa (dlatego właśnie tak dużo osób zakłada swoje prywatne biura).